Palfy Gróf - fot. Jan Wierzejski
16-11-2016

Bezimienne  ciemność i światło

Witkacy rozumiał twórczość „jako stwarzanie rzeczywistości nowej, do której uciec można od tej, której mamy dosyć po same gardła…”. W taką właśnie rzeczywistość wciągają nas fotograf Jan Wierzejski oraz muzycy zespołu Palfy Gróf w projekcie Bezimienne. Wszystkie osoby zaangażowane w realizację sesji to ludzie związani z Zakopanem i tutejszym Teatrem im. Stanisława Ignacego Witkiewicza, a przede wszystkim silnie inspirowane twórczością Witkacego. Wykreowali oniryczny świat, który odbiera się sercem, a nie umysłem i który przemawia do zmysłów, a nie do rozumu. Tu zwyczajnie nie ma po co zadawać pewnych pytań, bo i tak nikt na nie nie odpowie. Rzeczywistość pokazana w projekcie Bezimienne na pierwszy rzut oka może się wydawać mroczna i wroga, jednak już po chwili zaczynamy dostrzegać głębsze warstwy znaczeniowe. Tu aż roi się od sprzeczności: ciemność ściera się ze światłem, postaci są tyleż przerażające, co poruszające, a to co straszne po chwili staje się poetyckie. To świat jednocześnie piękny i okrutny, prostolinijny i tragiczny, zabawny i niepokojący. Zdjęcia Jana Wierzejskiego uświadamiają, iż bycie innym nie oznacza, a przynajmniej nie powinno oznaczać, wykluczenia ani ostracyzmu. To nie odmienność stawia granice między ludźmi, ale nasz konformizm - zapatrzeni we własne odbicie nie potrafimy zrozumieć ani zaakceptować tego, co wykracza poza naszą wąską strefę bezpieczeństwa. Niesłusznie. Różnice są tym, co stanowi o naszej osobowości, dlatego powinniśmy je pielęgnować, podobnie jak kreatywność i niepowtarzalność.

Palfy Gróf - fot. Jan Wierzejski
Palfy Gróf - fot. Jan Wierzejski

‏Palfy Gróf to zespół, którego nie zamkniecie w żadnych schematach.‏ Tym, co połączyło czterech zbuntowanych romantyków i co wciąż ich inspiruje są postać Stanisława Ignacego Witkiewicza oraz działalność zakopiańskiego Teatru Witkacego, z którym zresztą zespół jest organicznie związany. To tu ukształtował się charakter Palfów Gróf.‏ Lodowi Wojownicy to wybitni polscy himalaiści, których upór, wytrzymałość i pasja od dekad odbijają się szerokim echem w międzynarodowym środowisku wspinaczy‏. To oni są bohaterami piosenki zespołu - swoistego hołdu dla rodzimych himalaistów, którzy w latach 1970-1990 wypracowali polską dominacje w najwyższych górach świata.

Wierzejski o swojej fotograficznej współpracy: Zawsze marzyłem o dziwnej sesji w stylu ,,Alicji w Krainie Czarów”, filmów Davida Lyncha, Tima Burtona, fotografii Witkacego i niepokoju z Miasteczka Twin Peaks. Miało być dziwacznie, trochę pruderyjnie, niepokojąco i oryginalnie. Zdarzały się sesje zdjęciowe, przy których pracowałem jako jeszcze wtedy scenograf, sesje mocno stylizowane, najczęściej z którymś ze znanych aktorów dla magazynu Viva!. Jednak nigdy to nie był ten wyśniony, wyimaginowany świat, który miałem przed oczami. Zespół Palfy Gróf poznałem przy okazji kręcenia teledysku ,,Lodowi Wojownicy”. Zadanie trudne. Utwór napisany jako hymn niezłomnych polskich himalaistów wspierany przez samego Krzyśka Wielickiego.

Zdjęcia realizowaliśmy w polskich Tatrach zimą, przy dość trudnych warunkach. Chłopaki bez problemu poradzili sobie z zadaniami jakie wymyśliłem w skutej lodem i zaśnieżonej Dolinie Pięciu Stawów. Było zimno, trochę niebezpiecznie, trzeba było wstawać jeszcze po ciemku i wspinać się po zerwach Zamarłej Turni. Duże oddanie zespołu i nasze pełne zrozumienie na planie zaowocowało ciekawym teledyskiem (można go obejrzeć na YouTubie).

Palfy Gróf to ekipa czterech niepokornych muzyków, których twórczość krąży wokół sztuki i tekstów Witkacego. Podobnie jak ja wywodzą się z Zakopanego, gdzie finalnie się przeniosłem po latach branży fotograficzno-filmowej w Warszawie. Wracając do sesji: właśnie odbierałem nową lampę fotograficzną (Genesis Reporter 360), spadł pierwszy tej zimy śnieg, kiedy wpadłem na pomysł zrealizowania wymarzonej, dziwnej sesji. Miał to być pierwszy test nowej, mocnej lampy. Zadzwoniłem do Kuby, perkusisty zespołu i zaproponowałem, że jak załatwi stroje, karła i oryginalnego psa to zrobię im te zdjęcia. Ja miałem zająć się lokacją i pomysłami na sesję. Kilka dni później, po zapadnięciu zmroku, wystylizowani przez kostiumografkę Jolę Solską, w towarzystwie naszej znajomej liliputki i białego psa Samoyeda ustawiliśmy się wśród skał, lasów świerkowych i zasp śniegu. Było -8 stopni. Nową bardzo mocną lampę potraktowałem jako światło rysujące ustawione najczęściej kontrowo. Dopalałem jako wypełnienie mały panel ledowy oraz silną (ok. 600 lumenów) czołówkę Petzla. Często używam latarek czołowych jako źródło dodatkowego punktowego światła. Są one poręczne, coraz to mocniejsze i małe. Trzeba jedynie uważać przy filmowaniu: niektóre latarki mają taką częstotliwość świecenia, że migają w obrazie kamery. Można z tym walczyć zmieniając shuter-speed, ale zdarza się, że jest to nie do uniknięcia. Sesję zrealizowałem przy użyciu Canona 5D Mark III oraz obiektywów: Canon 16-35mm, 24-70mm oraz 200mm. Wszystkie ze światłem 2.8. Było trochę walki z szumami w najciemniejszych strefach obrazu (większość sesji robiona była na ISO 4000), ale odszumianie z Lightrooma wiele potrafi wybaczyć. Dzięki wytrwałości modeli, świetnym strojom wypożyczonym z Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza oraz odpowiedniej aurze i atmosferze udało się własnym sumptem zrealizować oryginalną i profesjonalną sesję. Efekty możecie podziwiać powyżej/poniżej. Jan Wierzejski www.janwierzejski.pl

 

 

.

Bezimienne  ciemność i światło

Palfy Gróf - fot. Jan Wierzejski
  • Palfy Gróf - fot. Jan Wierzejski
  • Palfy Gróf - fot. Jan Wierzejski
  • Palfy Gróf - fot. Jan Wierzejski

zobacz inne

  • HOP W BOTKI! 

  • JUST UNIQUE NA KARNAWAŁ

  • OSAMOTNIONE MIEJSCA DIMITRIEGO

  • BEAUTY OF LIQUID